MUKOWISCYDOZA – codzienna walka o oddech…







Jak zacząć...

 po tak długiej przerwie???
Chyba od kwestii zdrowotnej - bo to jest u nas najważniejsze. Zbliża się koniec roku, więc pozwolę sobie na podsumowanie całego roku. Jaka była dla nas mukowiscydoza przez ostatnie 12 miesięcy?
Uff...i puk puk w niemalowane -łaskawa, Bogu dzięki łaskawa.
Po tym jak w roku 2013 znęcała się nad nami wszystkimi - zdrowotnie nad Mają, psychicznie nad nami -najbliższą rodziną, tak w tym roku pozwoliła nam odetchnąć.
W czwartek byliśmy na ostatniej w tym roku wizycie w poradni mukowiscydozy. Osłuchowo czysto, wagowo również nie najgorzej -50 centyl. Biorąc pod uwagę fakt, że z apetytem czasami różnie bywa, to na prawdę jest niezły wynik.
Wymaz górnych dróg oddechowych - pseudomonas nie hoduje się, więc to bardzo dobra informacja dla nas. Dla potwierdzenia tego wyniku wysyłałam również wymaz Mai do laboratorium w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc do Rabki - Zdrój - tam również ta cholerna bakteria nie wyhodowała się.
Dodam również, że w tym roku Maja chora była tylko raz - w czerwcu miała zapalenie gardła - tylko zapalenie gardła - i zostało ono zwalczone zwykłą  dawką antybiotyku. Poza tym przez cały rok nie miała nawet kataru. Nawet teraz na jesień wszelakie przeziębienia mijają nas szerokim łukiem.
Oczywiście wszystkie muko - zabiegi Maja co dzień dzielnie wykonuje, ale nawet dla Mai jest to chyba już "zwykła codzienność", tak jak ubranie się, zjedzenie śniadania, czy pójście spać, a łykanie tabletek to już raczej uzależnienie, bo pominięcie dawki skończyłoby się histerią.
Taki stan zdrowia pozwolił mi podjąć bardzo poważną decyzję. Od września po rocznej przerwie mama wróciła do pracy - na pełen etat!
Tym faktem chciałabym usprawiedliwić naszą przerwę w pisaniu.
Nasze życie znów "pędzi", wszystko stanęło na głowie, mama znów ma milion spraw do załatwienia, opieką nad Mają wymieniamy się z tatą. Tata więc nieraz po nocy spędzonej w pracy, pół dnia opiekuję się Mają. W te dni, kiedy pracujemy razem z Mają siedzi ukochany dziadek.
Znowu osiągnęliśmy więc perfekcję w planowaniu logistycznym :) , a dzień trwa długo, czasami nawet baaaardzo długo.
Rozważamy również kwestię posłania Mai na wiosnę do przedszkola.
Bijemy się z myślami okrutnie. Od września przyszłego roku Maja będzie już mieć obowiązek szkolny i tak czy siak ten moment wkrótce nastąpi. Jestem już po rozmowie z naszą Panią Doktor, która twierdzi, że należy spróbować i posłać ją do szkoły.
Jestem również po rozmowie z Panią Wicedyrektor szkoły do której chciałabym posłać Maję (szkoły do której chodzi starszy brat Mai). Pani dyrektor dostała ode mnie porcję materiałów informacyjnych, aby pracownicy mogli zapoznać się z istotą choroby.
Boję się, strasznie się boję...nie ukrywam. Powiem szczerze, że kiedy posyłałam pierworodnego do przedszkola w wieku 2,5 lat bałam się bardzo, ale teraz strach jest jeszcze większy.





















  Na sam koniec chcielibyśmy złożyć WAM najserdeczniejsze życzenia z okazji zbliżających się  Świąt Bożego Narodzenia. Życzymy również  Zdrowia i Pomyślności w nadchodzącym Roku.

                                                                                MAJUNIA z rodziną

My życzymy sobie jedynie tego, by przyszły rok był dla nas tak samo dobry jak ten - by Maja nie dawała się mukowiscydozie tak jak w tym roku - a już w lutym będziemy mieć "okazję" sprawdzenia tego - musimy położyć się na 3 dni  do szpitala na pełną diagnostykę. Ale to dopiero w lutym...




mama Mai

15.05.2014


Przedpołudnie. Słyszę, jak w pokoju dzwoni telefon. Biegnę, bo dziś dowiemy się jaki jest wynik wymazu. Tydzień temu byliśmy w poradni, pani doktor pochwaliła Majkę, osłuchowo czyściutko, tylko ten wymaz... Nieszczęsny wymaz, jeśli w słuchawce usłyszymy słowo pseudomonas oznaczać będzie, że znów musimy położyć się do szpitala. Znów na 2 tygodnie.
Biegnę szybko, na wyświetlaczu widzę nazwisko Majusiowej pani doktor. Jest wynik.
-Słucham...???
-Pani Beato znów pseudomonas i znów MRSA -jutro rano widzę was w szpitalu.
Nienawidzę cię mukowiscydozo, nienawidzę, wykrzykuję płacząc. W pośpiechu pakuję torby, ubrania, inhalator, leki, enzymy, wyparzacz, nocnik, bo znów dostaniemy izolatkę, ale bez toalety...
Płacząc tłumaczę Kubusiowi, że musimy...wszystko po to, żeby Maja była zdrowa.
Płaczę. Proszę Kubusia, żeby był grzeczny, żeby słuchał pani w szkole, żeby starał się pisać szybko i starannie, bo za chwilę wakacje...
Płaczę. Dopakowuję do torby ostanie potrzebne rzeczy. Płaczę.

Mój płacz przerywa budzik. Otwieram oczy, cała zalana potem patrzę na zegarek. 6.15- o Boże... to tylko sen...straszny sen. Koszmar. Ale zaraz ...dziś środa, dziś dzwonie po wynik, ale mówią, że jak się źle śni to będzie inaczej...Oby...

W dniu, kiedy mam dzwonić po wynik, lepiej do mnie nie podchodzić...Denerwuje mnie wszystko, a złe myśli prześladują nie tylko na jawie, ale i we śnie...
W środę dzwoniłam do pani dr 3 razy, o 9.30, koło 11 i po 12-niestety pani dr nie otrzymała wyniku z laboratorium. Trzeba poczekać do czwartku. Kolejna doba...i kolejna nieprzespana noc.
Dziś zadzwoniłam chwilę po 12, ale pani dr zaczynała pracę dopiero od 13. Jeszcze godzina. Dłuuuga godzina. 13.15-nic, 13.30 -nic, za kwadrans druga-nic. Chwilę przed 14 słyszę dźwięk telefonu, który wywołuje u mnie już niemalże stan przedzawałowy, a moje nogi zamienia w watę...Odbieram. Pani Beato- flora fizjologiczna- nie wyhodowano NIC.
A w tym momencie chyba całe województwo usłyszało jak wielki głaz spada z mojego serca, ze mnie uszło całe powietrze, a po poliku spłynęła łza-tym razem łza szczęścia.
W domu znów zaczęła panować radość-pozorna radość i spokój - pozorny spokój. Do następnego razu..., do następnej wizyty..., do następnego wymazu...


                                                                      Przed wizytą




                

                                                          Do napisania...

mama Mai

Dziękujemy

Z całego serca dziękujemy Wszystkim Tym, którzy pomagają nam walczyć o zdrowie i ŻYCIE naszej Kochanej Majuni.

...a uśmiechnięta buzia Majci chyba mówi wszystko- WARTO POMAGAĆ




mama Mai

Wesołego Alleluja!!!


                       ZDROWYCH i SPOKOJNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH

                                                                                          życzy Majunia z rodziną









P.S. Majka miewa się dobrze, na ostatniej wizycie w poradni wypadła (tfu tfu tfu) dobrze, nawet wymaz nas zaskoczył - nie wyhodowało się nic :)
Obiecuję, że po świętach napiszę choć kilka zdań o swojej Kochanej, mega - zbuntowanej trzylatce :)

aaa i uważajcie na poświąteczne, nadprogramowe kilogramy, tylko NIELICZNI mogą nie liczyć kalorii wcale :)



mama Mai